Rozmowa z panią Bożeną Lewandowską, rękodzielniczką
Rękodzieło to wszystkie wyroby, dzieła, twory człowieka, które powstały w sposób nieprzemysłowy – najczęściej bez użycia maszyn, przy pomocy rąk i prostych narzędzi.
Taka jest definicja prac wykonywanych ręcznie przez ludzi. Wymaga ona niezwykłej cierpliwości, uwagi, umiejętności, pochłania mnóstwo czasu i bardzo często jest niedoceniana przez innych.
Jej efekty mogą być fantastyczne. Zawsze podziwiam tych, którzy dziergają na drutach, robią na szydełku czy wykonują ręcznie różne inne, niekiedy bardzo oryginalne rzeczy.
Osobą, którą bardzo podziwiam za wykonane przez nią rękodzieła jest pani Bożena Lewandowska.
Jej prace są bardzo różnorodne, wykonane z różnych materiałów, mają rozmaite przeznaczenia, są niezwykle oryginalne i wykonane bardzo starannie. I jest ich całe mnóstwo!
Odwiedzam ją w bardzo gustownie urządzonym mieszkaniu, z mnóstwem przydatnych rzeczy, które własnoręcznie wykonała.
Proszę, żeby powiedziała coś o sobie.
Odpowiada:
Mieszkam w Lubomierzu od 10 roku życia. Urodziłam się w Żywcu. Z zawodu jestem technikiem ekonomistą, z zamiłowania rękodzielnikiem. Kocham szydełko, lubię wykonywać też prace techniczne, jak na przykład malowanie mieszkania. Kiedyś robiłam torty na zamówienie. Lubię piec różne ciasta, wypieki świąteczne.
Od kiedy zajęła się pani rękodziełem?
Robię to przez prawie całe moje życie. Pierwszą pracą był granatowy miś, który do tej pory jest w moim domu.
W 2018 roku otworzyłam firmę „Bejkove love”, ale przyszedł covid i musiałam zamknąć działalność.
Teraz jest to tylko moje hobby zajmujące wszystkie wolne godziny.
Skąd czerpie pani inspiracje do swoich prac?
Najczęściej z życia, podczas uczestniczenia w różnych wydarzeniach, obserwując modę, przyrodę. Od ludzi, którzy mi dają różne trudne zadania, podsyłają zdjęcia i proszą o zrobienie rzeczy znajdujących się na tych fotografiach. Ostatnio na przykład pani poprosiła mnie o zrobienie maskotki o nazwie Bolek, bo akurat urodził się chłopak o takim imieniu. Nie otrzymałam żadnych wskazówek. Teraz muszę zamówić włóczkę i jakoś zrobić Bolka. Najsympatyczniejsze jest to, że po wielu latach pisze do mnie ktoś, komu już kiedyś coś zrobiłam i prosi o kolejne maskotki.
Skąd się wzięła ta pasja do rękodzieła?
Ona jest częścią mnie. Sama do wszystkiego doszłam. Trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości. Jak coś mi się wykonywanej pracy nie spodoba, to robię od nowa. Nie oddam niczego, kiedy zauważę jakiś błąd, coś niedopracowanego. Wiedzę czerpałam z internetu, książek, czasopism, a potem metodą prób i błędów. Cały czas trzeba się uczyć.
Pani prace to?
Moje rękodzieło to: maskotki, przytulanki, torebki na różne okazje, swetry robione na szydełku i na drutach, opaski, szale, kominy, czapki, ubranka dla dzieci, rękawiczki, bikini na lato, ozdoby, wianki, bluzeczki, spódniczki, torebki wyjściowe i wieczorowe, etui na telefon, dywan plastry miodu, chodniki, kocyki. Zrobiłam też liska, chomiki, żyrafy, gąskę Pipa, kurczaki, lamy, alpaki, ośmiorniczki, jeżyki, pszczółkę Maję, myszkę Miki, ślimaki, koniki, owieczki, reniferki, misie na Walentynki, koty, pieski, pingwiny, dynie. I wiele innych. Nawet nie wiedziałam, że tego jest aż tyle.
Z jakich materiałów pani korzysta?
Do prac potrzebne są mi wszelkiego rodzaju włóczki, sznury bawełniane poliestrowe, taśmy, nitka bambusowa, rafia.
W każdym kąciku jest moja praca, a kurierzy bardzo mnie lubią bo ciągle coś zamawiam. Szydełko jest moim hobby.
Co najbardziej lubi pani robić?
Misie, to moje ukochane prace. Uwielbiam jak dzieci je dostają, a potem wysyłają mi zdjęcia z tymi maskotkami. Póki co, nie było żadnych zwrotów.
Które prace zajmują najwięcej czasu?
Są to swetry dziergane z kwadratów babuni, koce, dywany ze sznurów bawełnianych. Bolą nadgarstki ale trzeba robić. Niektórzy pytają mnie, czy mam do tych swoich prac jakąś maszynę.
Ile czasu zajmuje pani wykonanie misia?
Na zrobienie tej maskotki potrzebne są dwa do trzech dni siedzenia i intensywnej pracy. Wszystko zależy od wielkości, jaką ma mieć miś.
Czy każdy może coś u pani zamówić?
Tak, ale czas oczekiwania jest różny, można mnie znaleźć na facebooku i instagramie.
Co sprawia pani najwięcej trudności?
To, że mam tylko dwie ręce i mało czasu, reszta jest do ogarnięcia. Niestety, włóczka i dodatki są bardzo drogie, a nie każdy potrafi docenić wkład pracy.
Czasem muszę powiedzieć: „nie mów do mnie, liczę oczka”.
Zdarzają się klienci doceniający moją prace. Moje wyroby trafiają do wielu krajów, na przykład do Szwajcarii, Kanady, Niemiec, Anglii, Hiszpanii, są też w całej Polsce.
Nad czym teraz pani pracuje?
Wykonuję teraz dwie torebki, dwa swetry, dywan, zajączki wielkanocne i jeszcze wiele innych rzeczy, realizuję indywidualne zamówienia.
Muszę odpoczywać, jak zaczynam jedno, to już mam kolejne pomysły w głowie, a kolejna paczka z włóczką czeka w paczkomacie.
A dla siebie też pani coś robi?
Jak mi się uda coś zostawić w domu. To jest tak: „szewc bez butów chodzi”. Nie umiem odpoczywać, kiedy oglądam programy telewizyjne to robię, podczas jazdy pociągiem też jestem z szydełkiem.
Ewentualne przerwy robię sobie tylko na czytanie książek, a lubię te psychologiczne.
Bardzo dziękuję za przesympatyczną rozmowę. Jestem pod ogromnym wrażeniem oglądając pani prace. One są fantastyczne, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju, przecudne. Brakuje słów, by wyrazić swój podziw i uznanie. Pani Bożena jest mistrzem w realizowanym przez siebie hobby. Czytelników serdecznie zachęcam do odwiedzenia jej stron na fb i instagramie.
Tekst: Jadwiga Sieniuć, zdjęcia JAGA i pani Bożena