Domorośli ogrodnicy

Pan Romek miniatura

 

 

 

Tak nazywają sami siebie mieszkańcy uroczego miejsca w Pławnej.

Mówią, że ogrodnictwem zajmują się w wolnej chwili, bo wszyscy, oprócz jednego, pracują zawodowo. Obok ich domu roztacza się przepiękny, wielki, kolorowy ogród składający się z mnóstwa różnorodnych roślin. Najwięcej tu liliowców i jeżówek.

Są też: ostróżki, mikołajki, słoneczniki, margaretki, latrie. Jest jeszcze krwawnik, który kwitnie na czerwono, różowo żółto i biało.

Nie brakuje także ozdobnych traw. Wszystkie rośliny to byliny, a liliowce to kwiaty jednego dnia, można je jeść.

Jest tu bajecznie, z dala od miejskiego gwaru, cicho, spokojnie, sielsko i anielsko i bardzo kolorowo.

Wśród kwiatów uwijają się trzy osoby: on – pan Roman Achramowicz, ona – jego córka Paulina Maślanka i wnuczek pana Romana, Julian. Nie pracuje dziś z nimi pan Łukasz Maślanka bo jest akurat w pracy.

Wszyscy twierdzą, że jest to familijna zabawa, którą się zajmują, do pracy wychodzą razem: szefem jest pan Łukasz, który to uwielbia, daje dyspozycje, a na co dzień pracuje jako farmaceuta. Jego pierwszym zastępcą w tym teamie jest pan Roman, który twierdzi, że jest podnóżkiem, że zna swoją pozycję w stadzie i że od niego to wszystko się zaczęło. Jest już na emeryturze, pracuje tutaj od rana do wieczora, gotuje też pyszne obiady dla wszystkich.

Pani Paulina zajmuje trzecie miejsce w tej kolejce i mówi, że jej funkcje to: podlej, pojedź, słuchaj, co mówią inni, nie dyskutuj, czyść rośliny. Na co dzień pracuje jako nauczycielka w lubomierskim Zespole Szkół.

Ostatnie miejsce w tej kolejce należy do Juliana, ucznia 2 klasy liceum, którą skończył z wyróżnieniem i ma przypisane zadanie: przynieś, wynieś, pozamiataj i jest najpracowitszy.

Najmłodszy jest Franio, już zarażony ogrodnictwem, 8- latek, który już potrafi doradzić kupującym, który kwiatek mają wybrać, najsłodszy ze wszystkich, najlepszy przyjaciel Nikosia.

Pan Roman twierdzi, że jakby szef tej familijnej spółki to wszystko usłyszał, to by focha strzelił.

 

Moje pytanie skierowane do sympatycznych domorosłych ogrodników brzmi:

 

Od kiedy się tym zajmujecie?

Odpowiadają wszyscy uzupełniając się wzajemnie.

Dowiaduję się, że najpierw były chryzantemy, którymi zajmowali się przez 30 lat. Pewnego dnia przyszła okropna wichura, zawaliły się 3 foliowe tunele i wszystkie wymuskane chryzantemy zniszczyły się.

Pan Roman płakał z żalu. Wtedy zapadła decyzja, że już nie będą zajmować się chryzantemami i od 8 lat hodują różne inne kwiaty i ozdobne trawy.

 

Pana Romana pytam: Skąd się wzięła taka pasja?

Nie miałem co robić w wakacje. Mam za słaby żołądek, żeby stać pod budką z piwem, wolałem hodować kwiaty.

Julian jest dumny z dziadka i twierdzi, że jemu się tylko turyści nie kłaniają.

 

Czy oprócz kwiatów zajmujecie się jeszcze hodowlą innych roślin albo zwierząt?

Franek chciał królika. Dziadek już na drugi dzień załatwił króliczkę, która już w trzecim dniu pobytu u nas była w ciąży. Obstawialiśmy zakłady, ile ona będzie miała królików, każdy po 10 zł. Było to nazwane przez nas lotto królikowe, na którego wyniki czekaliśmy miesiąc. Okazało się, że dziadek był najbliższy ostatecznego rezultatu, wytypował 8 królików, a było ich aż 11 sztuk.

Mamy też warzywniak, a w nim podstawowe warzywa. Pan Roman twierdzi, że jest tak, jak u wiejskiej baby w ogródku. Robią rozsady selera, pora, kapusty.

Jest też staw, w którym było dużo kolorowych rybek. Czapla wszystko pożarła i teraz pływają tam tylko karasie.

 

Gdzie kupujecie nasiona tych kwiatów i traw?

Sami je zbieramy z tych piękniejszych okazów. Nasiona wysiewamy w lutym. Mamy tzw. Szafę grzewczą. Jest tam zegar, światło, wentylacja czyli panują odpowiednie warunki do wegetacji.

 

Co dzieje się dalej z waszymi przepięknymi roślinkami?

Sprzedajemy je dobrym ludziom. Teraz szykujemy się do Lata Agatowego.

 

o jest najtrudniejsze w tej mozolnej pracy?

Najgorsze są upały. Rośliny trzeba wtedy podlewać dwa razy dziennie. Mamy też nieproszonego gościa koziołka, który uskutecznia sobie wyprawy na nasze rośliny…

 

„Domorośli ogrodnicy” – to niezwykle sympatyczni, serdeczni, pracowici ludzie, z ogromnym poczuciem humoru, dystansem do siebie, którzy skutecznie zarażają dobrą energią. Podziwiam efekty Ich wspólnej pracy i życzę bezproblemowego kontynuowania tego przepięknego dzieła.

 

 

P.S. od załogi LCK: Serdecznie pozdrawiamy Pana Romka, naszego ulubionego biologa z LO 🙂 Zajęcia z Panem były czystą przyjemnością i radością! Do dziś wspominamy je z wielkim sentymentem i uśmiechem na twarzach!

 

 

Tekst i zdjęcia: Jadwiga Sieniuć

 

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email