Jest takie miejsce

IMG-20201226-WA0001 (1)

Jest 25 grudnia 2020 roku, pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. W Milęcicach, w sadzie naszego gospodarstwa chodzi myszołów. Nie fruwa, a chodzi właśnie. Niecodzienny to widok, zwykle parę „naszych” myszołowów obserwujemy, gdy krążą i szybują wysoko nad pastwiskami. Ptak porusza się niezdarnie, kolebie się na boki, trochę potyka, nie jest stworzony do chodzenia na piechotę. Widać, że chory, chyba ma uszkodzone skrzydło. Z ziemi niczego nie upoluje, z pewnością jest głodny. Postanawiamy uratować myszołowa. Łatwiej postanowić niż zrobić. Najpierw zamykamy psy, żeby nam „nie pomogły”, a potem we trzy z siostrą i  córką szykujemy miejsce, gdzie będzie można ptaka przechować. Są święta, nie łudzimy się, że uda się znaleźć fachową pomoc, raczej trzeba będzie przetrzymać biedaka przez kilka dni. W związku z tym musimy dowiedzieć się, czym go karmić. Na pewno je myszy, ale skąd je wziąć w zimie?

Dzwonię do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Jeleniej Górze, radzą dowiadywać się w Gminie, tu powinni wiedzieć. Ale Urząd Gminy nie pracuje, wszak mamy pierwszy dzień Świat Bożego Narodzenia! Trudno,  telefonuję na prywatne numery pracowników Gminy. Otrzymuję informację, by porady szukać w „Klekusiowie” –Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowie Bolesławieckim.  Dzwonię więc do „Klekusiowa”, niestety nikt nie podnosi słuchawki… Przecież są Święta!

Za godzinę będzie ciemno, trzeba przed zmrokiem złapać ptaka. Idziemy wyposażone w 2 koce. Ptak widzi nas, ale biega słabiej od nas. Dopadamy go pod krzewem, zarzucamy koc, pakujemy do kartonowego pudła. Mamy go! Myszołów jest osłabiony, zziębnięty, głodny, ma uszkodzone skrzydło. Przestaje się poruszać. Decydujemy, że trzeba go najpierw ogrzać i nakarmić. Ale czym, żeby ptakowi nie zaszkodzić? Ponownie dzwonię do Ośrodka – tym razem mamy szczęście.  Opowiadamy o ptaku i słyszymy spokojny głos: ”Proszę NIE KARMIĆ, ale PRZYWIEŹĆ jak najszybciej! Jeszcze dziś”. Czujemy ogromną ulgę. Jest ktoś, kto pomoże!

Jedziemy do Tomaszowa Bolesławieckiego, to niedaleko, około 40 km, myszołów w pudle ogrzany, nabiera sił i odwagi, próbuje wydostać się przez małe otworki, zrobione, by miał czym oddychać. Cieszymy się, słysząc jak chrobocze o ścianki pudła, obawiałyśmy się, czy dojedzie żywy.

Docieramy na miejsce, w zapadającym szybko zmroku ledwo dostrzegamy jakieś zabudowania, ogrodzony staw, widzimy kaczki, łabędzie i bociany. Ptasich inwalidów. Mimo święta Ośrodek otwarty, właściciel właśnie skończył karmić zwierzęta.  Przyjmuje nas, ogląda ptaka, stwierdza zranienie skrzydła i wkłada go do klatki z ogrzewaną podłogą!  Nasz myszołów dostanie jeść – to co najbardziej lubi – myszki. Z mrożonki. Naprawdę! Rana zostaje opatrzona. Jutro zbada go weterynarz. Ośrodek jest doskonale wyposażony, ma USG, rentgen, inkubator. Wszystkimi zwierzakami opiekuje się właściciel, pan Mieczysław wraz z małżonką – panią Anną. Nie możemy uwierzyć, że dwie osoby dają radę takiemu przedsięwzięciu. Muszą być zajęci od rana do wieczora. Dlatego nie odebrali mojego pierwszego telefonu. Po prostu nie mogli!

Dlaczego piszę o tym teraz? Bo w tym tygodniu nasz myszołów wraz z innymi myszołowami, nieszczęśnikami, a  właściwie szczęściarzami – ozdrowieńcami zostanie wypuszczony na wolność. Piszę też dlatego, bo dobrze wiedzieć, że jest takie miejsce, gdzie choremu, dzikiemu zwierzęciu udziela się pomocy. Bezinteresownie, z miłości. Gdzie można liczyć na fachową opiekę…

Klekusiowo” jako Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt powstało 5 lat temu. Jak łatwo się domyślić zaczęło się od boćków a potem… już poszło! Oprócz innych ptaków, jak sowy czy sójki i żurawie, są tu też dzikie czworonogi – sarenki, daniele, dziki i jeże. W ostatnim czasie do „Klekusiowa” trafiło kilkadziesiąt młodych i poszkodowanych jeży. Najmniejszy ważył zaledwie 76 gramów! Zasadą ośrodka jest wyleczyć dzikie zwierzę i zwrócić mu wolność. Tylko zwierzęta niepełnosprawne, które nie mogą żyć na wolności samodzielnie, zostają tutaj na stałe.

Żeby „Klekusiowo” mogło działać, potrzebne są środki, potrzebne jest NASZE WSPARCIE! Ośrodek nie otrzymuje żadnej pomocy finansowej i w 95 % utrzymuje się dzięki pomocy darczyńców oraz środkom własnym. Nasza Gmina zapłaciła za leczenie i rehabilitację myszołowa. Należą się słowa uznania zwłaszcza, że to nie pierwszy raz. Ale nie zawsze się tak dzieje, a leczenie, rehabilitacja i karma dla zwierzaków kosztuje. Leczenie naszego myszołowa trwało ponad 2 miesiące!

Jeśli więc możesz – pomóż. Liczy się każdy grosz! A jeśli chcesz wiedzieć, co dzieje się u bocianów z „Klekusiowa”, obserwować co robią w gnieździe, odwiedź stronę Ośrodka: www.klekusiowo.pl

Klekusiowo jest organizacją pożytku publicznego więc przy rozliczaniu podatku można podarować 1% dzikim zwierzętom: KRS 0000681883

Można przekazać też darowiznę na konto:
ORDZ Klekusiowo
nr konta Santander Bank Polska
06 1090 1939 0000 0001 3025 4603


 

Anna Kalińska

 

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email