Z cyklu: w naszej Gminie
Jakiś czas temu odwiedziłam Janice, gdzie spotkałam się z sołtysem, panią Ewą Gdowską, która oprowadziła mnie po sołectwie. Pisałam wówczas o tej wizycie w „Samych Swoich”.
Już wtedy pani Ewa zafascynowała mnie swoją osobowością.
Janicka pani Sołtys z zawodu jest sprzedawcą, a z zamiłowania sportowcem, długodystansowcem, maratończykiem i startowała już w najróżniejszych biegach i marszach, między innymi w Kopenhadze, Wiedniu, w Pradze.
Ćwiczy na siłowni, w zimie morsuje. Wykonuje zawód listonosza w Cieplicach. Bardzo dużo biega.
Spotykam się z nią w Lubomierzu 23 maja i pytam:
Co słychać w Janicach?
– Dużo się dzieje. Z inicjatywy lokalnej pozyskaliśmy fundusze na odnowienie dwóch dróg, równoległych do głównej trasy asfaltowej. Prace zakończą się przed Bożym Ciałem. Docelowo jedna droga będzie służyła jako ciąg pieszo – rowerowy z atrakcjami, na którym znajdą się punkty historyczne (OSP, cmentarz ewangelicki i będzie można wejść na dzwonnicę, Czartowskie Skały).
Drugi ciąg umożliwi przejazd samochodami osobowymi.
Ten remont odbywa się również dzięki środkom od sponsorów OSP Janice. Chcemy także stworzyć skansen dla turystów.
Z Inicjatywy Lokalnej będziemy starać się o środki na utworzenie ścieżki zdrowia z elementami do ćwiczeń. Zbliżają się wybory do sołtysów i do rad sołeckich. Narazie nie ma kandydatów.
Przyjeżdża do nas dużo rowerowych turystów i mam nadzieję że nasze działania ich tutaj przyciągną.
Prężnie działają tu pensjonaty:
„Róże na górze” i „Farma kwiatowa”, gdzie można zamawiać już piękne bukiety.
W jakich ostatnio marszach czy biegach pani uczestniczyła?
– Była to impreza „Gwardia rusza na Śnieżkę”. Uczestniczyło w niej 50 osób, a trasa wyniosła 50 km i biegła z Boguszowa na szczyt Śnieżki i z powrotem. Pokonałam ją treningowo w 10 godzin. Było ciężko , pogoda nie rozpieszczała, wiał wiatr z prędkością 140km/h, temperatura powietrza wynosiła 3 stopnie. Robiliśmy to dla zwierząt ze schroniska w Wałbrzychu.
Ciągle uczestniczę też w różnych biegach mundurowych.
24 maja wezmę udział w 25 Wojskowym Marszu Prawdy na trasie 100km, który rozegrany zostanie w rejonie Pogórza Kaczawskiego i Krainy Barytowych Wzgórz. Start o godzinie 18.00 z terenu Bazy Lotniczej Baryt w Stanisławowie. Trasę tworzą 3 pętle, które przebiegają po różnym terenie, a całą trasę trzeba pokonać w 24 godziny.
Wszystkich uczestników na całej trasie obowiązuje całkowity zakaz jedzenia oraz posiadania żywności w każdej postaci. Zabronione jest także przyjmowanie leków i innych specyfików. Można pić tylko czystą wodę. Obowiązuje pełne umundurowanie wojskowe typu polowego i obuwia typu wojskowego.
W tym biegu uczestniczę, aby sprawdzić swoje możliwości i ciężko będzie wytrzymać 24 godziny bez jedzenia.
Do naszej rozmowy dołącza pan Łukasz Laszczyński, który już dwukrotnie uczestniczył w takim marszu i dzieli się swoimi wrażeniami.
Pierwszy raz trasę 100 kilometrów pokonał w czasie 23 godzin i 42 minut. Drugi raz szedł przez 23 godziny 11 minut z bronią. Pan Łukasz udziela również wielu praktycznych rad pani Ewie, radzi, żeby zabrać ze sobą maści na obtarcia, latarkę, zapasowe skarpetki, relacjonuje, jak czuł się w następnym dniu po ukończeniu marszu prawdy.
Informuje, że 15 uczniów z Zespołu Szkół też będzie uczestniczyło w tym marszu, a dwóch z nich będzie szło z bronią.
Szkoła w tej imprezie bierze już udział od 10 lat.
P.S Ponownie rozmawiam z panią Ewą Gdowską w niedzielne popołudnie chcąc dowiedzieć się, jak zakończył się dla niej ten niesamowity wysiłek.
Informuje mnie:
Żyję, było inaczej niż zwykle, bo to był pierwszy taki bieg, który przeraził mnie głównie przez to, że nie można było niczego jeść.
Udało się i trasę 100 km pokonałam w 20 godzin 57 minut, zajmując III miejsce i I jako kobieta.
Zdobyłam inne doświadczenia. Nie było łatwo, mam odparzone nogi, bo był upał i duża wilgotność.
Nie mam żadnych pęcherzy, a ostatnie okrążenie pokonałam już na oparach. Dużo osób zeszło z trasy. Najtrudniejsza była godzina 4 rano, dokuczał brak jedzenia.
Pierwsze okrążenie pokonałam biegiem.
Teraz robię sobie okłady z aloesu, a w poniedziałek idę do pracy.
Na pytanie co dalej, pani Ewa informuje, że już niedługo weźmie udział w Wakacyjnym Półmaratonie Górskim w Szczawnie Zdroju.
I jak tu nie podziwiać takiej wyjątkowej kobiety! Ogromne gratulacje i podziw. Wielu sukcesów, wytrwałości i kondycji!
Tekst i zdjęcie: Jadwiga Sieniuć