Jak dawniej w Lubomierzu chleb wypiekano
Chleb kupujemy codziennie, bez niego trudno się obejść. W różnych trudnych dziejowych momentach ludzie przede wszystkim wykazywali troskę o chleb.
Jak w trudnych, powojennych latach zaopatrywali się w chleb pierwsi lubomierzanie?
Po wojnie w Lubomierzu były dwie piekarnie i cukiernia z piecem elektrycznym.
Obie piekarnie już dawno nie istnieją. W jednej z nich piekł chleb i później go sprzedawał piekarz Franciszek Kurządłowski.
Drugą, większą, znajdującą się w górnej części miasta, blisko zbiegu ulic Wietora i Placu Wolności, objęła Gminna Spółdzielnia.
Przy tej piekarni, od strony ulicy był sklep, w którym znajdowało się tylko pieczywo. Po kilku latach ten sklep został przeniesiony do rynku.
Ekspedientkami były tam wówczas panie: Stanisława Kozak i Szramowiat.
Przy Placu Wolności była jeszcze cukiernia pana Brzezińskiego. Jego cukiernicze wypieki można było konsumować w kawiarence na piętrze budynku. Piekarnia pana Kurządłowskiego i cukiernia nie funkcjonowały długo. Zaopatrzenie miasta w chleb przypadło więc piekarni GS-owskiej.
Szybki rozwój spółdzielni, konieczność zaopatrzenia w chleb coraz nowych sklepów spożywczych wymagała zwiększonych ilości pieczywa. Stara, poniemiecka piekarnia okazała się zbyt mała.
Nową piekarnię zbudowano w 1957 roku w mocno zniszczonym już obiekcie przy ulicy Asnyka.
W 1997 roku kierownikiem piekarni był pan Stanisław Reut, który z paroletnią przerwą piekł już chleb przez 10 lat.
Piec w piekarni był piecem rurowo – kanałowym i posiadał 3 komory wypiekowe. Ognia się w nim nie wygaszało i z różnym natężeniem paliło się tam bez przerwy. Załogę piekarni stanowiło 4 piekarzy. Byli to panowie: Krzysztof Siedlecki, Andrzej Lerch, Edward Żurek i Leszek Liszka. Było też jeszcze pięciu praktykantów, uczniów Lubomierskiego ZSOiZ.
Jedną z klas szkoły zawodowej byli przyszli piekarze, którzy trzy dni uczyli się w szkole, a przez dwa mieli praktyczną naukę zawodu.
Praca w piekarni odbywała się na dwie zmiany. Pierwsza zaczynała ją o 5 rano, a kończyła o 13.
O godzinie 8 był już gotowy pierwszy wypiek. Potem piekło się następne porcje. Średnio na jednej zmianie produkowało się około 400 chlebów. Do jednej komory wchodziły 62 bochenki, a ich pieczenie w temperaturze 220 stopni trwało około 45 minut.
Od 13 do 21 była przerwa w pracy piekarni. Podczas nocnej zmiany (od 21 do 5) piekło się około 500 chlebów, 1300 bułek zwykłych oraz około 100 bułek 400 gramowych (bagietek). Odbiorcami pieczywa było wtedy 7 spożywczych sklepów GS- owskich oraz 13 odbiorców prywatnych.
W Pasieczniku istniała też już wtedy prywatna piekarnia pana Flaszy.
Nasza piekarnia produkowała tylko jeden gatunek chleba ale był on naprawdę smaczny. Inne gatunki chleba przywożone były z Jeleniej Góry, Mirska lub Płakowic.
Piekarnia świadczyła również usługi dla ludności. W domu przygotowywało się ciasto i zanosiło je do piekarni.
Przed panem Stanisławem Reut kierownikami piekarni byli panowie: Marian Michalak, Jerzy Kil, Stefan Witkowski, Ryszard Kilarski, Stanisław Baran, Aleksander Baca, Stanisław Zając, Kazimierz Siedlecki, Zbigniew Baszak.
Obecnie w Lubomierzu nie ma piekarni, a wiele pań piecze chleb w swoich domach.
(JAGA)