Kocham to, co robię!

340691902_778178870318073_4466607886575662428_n

 

 

Rozmowa z panią Agatą Hubską

 

O spotkanie poprosiłam panią Agatę Hubską, która jest twórczynią wielu bardzo oryginalnych, pięknych i niepowtarzalnych rzeczy. Można je oglądać podczas jarmarków i wówczas pani Agata udowadnia, jak wielki ma talent.

 

Proszę powiedzieć coś o sobie.

W Lubomierzu mieszkam od urodzenia. Mam dwóch wspaniałych synów, wspaniałego partnera. Z zawodu jestem technikiem fizjoterapii, pracuję w swoim zawodzie w Świeradowie.

 

 

 Jestem jedną z bardzo wielu osób podziwiających pokazywane podczas jarmarków rzeczy, które pani sama wykonuje. Skąd się to wzięło?

Ś.p. pani Wacława Habrych (nauczycielka plastyki) powiedziała mi w szkole, że mam talent do malowania. Wtedy uwierzyłam we własne siły. Malowałam wyłącznie dla siebie pejzaże i martwą naturę, były to szkice i malowanie na płótnie.

 

 

Co było dalej?

Potem życie zaprowadziło mnie na fizykoterapię i malowanie musiałam odstawić na bok. W szkole, w Cieplicach byłam przez 2,5 roku i były momenty, że chciałam zrezygnować, bo nie mogłam patrzeć na cierpienia dzieci. Dzięki wsparciu mojej mamy wytrwałam do końca i ten zawód pokochałam. Potem pracowałam w Szklarskiej Porębie wykonując swój zawód. Moja droga do tego, co teraz robię, była bardzo długa. W międzyczasie pracowałam jako przedstawiciel handlowy w różnych koncernach.

Na mojej drodze pojawiła się Gosia Walczak, która zaprosiła mnie do współpracy w Stowarzyszeniu Przyjaciół Lubomierza. To był rok 2014. Gosia organizowała wtedy różne warsztaty i poprosiła, abym pomogła jej je prowadzić. I tak zaczęła się moja bajka z decoupage, technikami transferu, a jest to przenoszenie zdjęć na drewno, ścianę, szkło, płótno. Zaczęłam wyciagać stare meble babci, które odnawiałam. Miały one trafić na śmietnik, a do dziś stoją w moim domu. Żeby zrobić jedną rzecz, musiałam się uczyć, jaką dodać farbę, jak nanieść lakier, żeby się nie zważyło, jak zrobić spękania np. na jajku, jak postarzyć stary mebel różnymi technikami, jakiego użyć wosku, jakiej farby kredowej.

Każda technika wiąże się z nałożeniem innych rzeczy, masy miękkiej lub twardej. Tego wszystkiego uczyłam się sama metodą prób i błędów, niszczyłam dużo rzeczy. Siedziałam po nocach.

Jak zaczynałam, to nie było tylu fajnych rozwiązań do wykonania danej rzeczy. Oglądałam amerykańskie filmiki, żeby się czegoś nauczyć, spisywałam wszystko.

Z czasem przyszła moda na takie rzeczy, a jest to prawdziwy recykling. Jak zobaczę daną rzecz, to wiem, co z tego można zrobić. Mam produkty i od razu wiem, co mogę z nimi uczynić, jak to będzie wyglądało i co z tego powstanie.

 

 

Czy przekazuje pani tak mozolnie zdobytą wiedzę i umiejętności?

Starałam się to czynić na zajęciach plastycznych dla dzieci w Ośrodku Kultury i Sportu. Trwało to przez rok.

 

 

Bardzo aktywnie pracowała też pani w Stowarzyszeniu Przyjaciół Lubomierza. Jaka to była praca?

Charytatywna, bardzo aktywnie uczestniczyłam we wszystkich działaniach prowadzonych przez Stowarzyszenie, łącznie z animacjami dla dzieci.

Wspólnie zrealizowaliśmy wiele projektów, zbudowaliśmy Ścieżkę Astronomiczną,  zajmowaliśmy się sprzedażą rękodzieła i kulinarnych produktów regionalnych podczas wydarzeń lokalnych: Izerska Parada Powozów w Lubomierzu, Izerskie Bogactwa Izerskie Klimaty w Mirsku, Lato Agatowe w Lwówku Śląskim, współpracowaliśmy z Urzędem Marszałkowskim  Województwa Dolnośląskiego podczas promocji województwa w Szklarskiej Porębie, Karpaczu, Zieleńcu, Wrocławiu.

Organizowaliśmy wypoczynek dla dzieci podczas ferii zimowych, gdzie uczyły się one jeździć na nartach zjazdowych w szkole Izer SKI w Świeradowie Zdrój.

Uczestniczyliśmy w jarmarkach świątecznych wraz z przygotowanym rękodziełem.

W 2019 r. braliśmy udział w warsztatach wyjazdowych w ramach dofinansowania z Małych Grantów LGD Partnerstwo Izerskie, podczas cyklu warsztatów rękodzielniczych w Szkole Podstawowej w Stankowicach, Zbylutowie, Henrykowie Lubańskim, Lubomierzu.

 Rozpoczęcie realizacji projektu pt.: „Ochrona dziedzictwa przyrodniczego poprzez rewitalizację parku w Lubomierzu” w ramach inicjatywy LIDER, PROW 2014-2020, zakończyło się powodzeniem i otwarciem parku dla zwiedzających w 2021 r. 

Współpracowaliśmy z lubomierskim OKiS, szkołami, przedszkolami i innymi instytucjami kultury.

Przez 9 lat byłam wiceprezesem, poświęciłam mnóstwo swego czasu, pozytywnej energii na rzecz tej organizacji. To był mój drugi dom, gdzie starałam się go urządzić tak, by każdemu służył.

Teraz musiałam zrobić sobie przerwę, również ze względu na problemy zdrowotne i nabrać dystansu do wielu spraw.

 

 

Jakie są pani marzenia?

Chciałabym mieć swoją pracownię i uczyć ludzi wyciągania piękna z różnych przedmiotów. Ludzie są nieświadomi, że mają pewne zdolności. Nie spodziewałam się, że to co robię, może się komuś podobać. Hamowało mnie to, bo nie wierzyłam w siebie.

 

 

Czy dzieci odziedziczyły talent po mamie?

Młodszy syn ma smykałkę i zmysł do malowania. W wolnych chwilach zamiast siedzieć przy komputerze, maluje na płótnie. Robi to na razie po swojemu, ale z pasją i swoją wyobraźnią. A ja bałam się przenosić to, co mi w duszy gra na płótno. Starszy syn ma dryg do piłki nożnej.

 

 

Które z wykonanych przez siebie prac ceni pani najbardziej?

Pamiętam każdą moją pracę. Ona jest tak długo malowana, kształtowana, żeby była taka, jaką mi się podoba. Najbardziej kocham stół i kredens po babci, które sama odnowiłam.

Zawsze liczy się efekt końcowy. Każdą pracę trzeba pieczołowicie przygotować, parę razy zeszlifować. Często jest tak, że kiedy odstawiam szlifierkę i staję przed lustrem, to sama się nie poznaję.

 

 

Ile takich niepowtarzalnych prac już powstało?

Samych jajek wykonałam ok.1000 sztuk, tyle samo bombek, różnych skrzynek, gadżetów tematycznych na urodziny, wesela, chrzciny, różne inne uroczystości.

 Bardzo lubię to robić, a trwa to już 8 lat.

 

 

A które prace są najbardziej pracochłonne i czasochłonne?

Te, które wykonuję na czyjąś prośbę, bez żadnych wskazówek dotyczących ich efektu końcowego.

 

Co dalej dzieje się z wykonanymi przez panią pracami?

Trafiają do domów z duszą, cieszą swoim wyglądem.

 

Skąd bierze pani materiały niezbędne do swoich prac?

Kupuję najczęściej w internecie i są one coraz droższe.

 

Co pani aktualnie tworzy?

Przygotowuję gadżety na Pierwszą Komunię i święta Bożego Narodzenia. W międzyczasie mam koleżance odnowić drewniane meble: stół, krzesła, komodę, witrynę. Kocham to, co robię. Daje mi to spokój, ukojenie, wiarę w siebie.

 

Bardzo dziękuję pani Agacie za niezwykle interesującą rozmowę. Podziwiam ogromny talent, pomysłowość, cierpliwość, precyzję i znakomite efekty jej pracy. Życzę stworzenia własnej pracowni i nieustannej ochoty do tworzenia.

 

Tekst: Jadwiga Sieniuć, zdjęcia od pani Agaty

 

 

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email