Jak powstało Muzeum Kargula i Pawlaka cz. 1

kiedyś tak to wyglądało

 

 

Część pierwsza – akuratny początek

Lubomierskie Muzeum Kargula i Pawlaka odwiedza mnóstwo turystów. I chociaż trudno w to uwierzyć, ma ono już 28 lat. Czas szybko ucieka, pamięć też bywa zawodna, warto więc zapisać prawdziwą historię powstania tego muzeum, które bardzo mocno przyczyniło się do promocji naszego miasteczka.

Tylko w roku 2022 sprzedano 9681 biletów wstępu dla odwiedzających zgromadzone tu pamiątki. Liczba gości mówi sama za siebie, a przez cały okres działalności tej placówki do Lubomierza zawitało mnóstwo turystów.

 

Ale jak to się zaczęło? Kiedy i dlaczego?

Rzetelnie odpowiem na te pytania.

A więc historia powstania naszego muzeum przedstawia się następująco:

Jest ona bardzo ściśle powiązana z miesięcznikiem lokalnym „Sami Swoi”,który w wersji papierowej ukazywał się w Lubomieru przez 30 lat.

Wszystko zaczęło się dziać, kiedy kierownikiem lubomierskiego Domu Kultury, Sportu i Rekreacji został pan Olgierd Poniźnik.

W styczniu 1992 roku powstała gazeta, której daliśmy tytuł „Sami Swoi”. Najpierw redakcja znajdowała się w Domu Kultury.

W kwietniu 1995 roku otrzymaliśmy nowe lokum, którym było pomieszczenie na parterze w Domu Płóciennika. Zabraliśmy się za malowanie i urządzanie siedziby redakcji naszego lokalnego miesięcznika.

Pewnego dnia wpadłam na pomysł, żeby do redakcji przynieść obraz św. Antoniego, autentycznego rekwizytu z filmu „Sami Swoi”. To właśnie ten obraz mój dziadek, Albin Czekurlan, nosił na plecach podczas kręcenia scen targu odbywającego się przy lubomierskich arkadach, podczas realizacji filmu „Sami swoi” przez ekipę reżysera pana Sylwestra Chęcińskiego. Skoro gazeta nazywała się „Sami Swoi”, a rekwizyt pochodził z filmu pod tym samym tytułem, to obraz znalazł się na honorowym miejscu w naszej siedzibie. I dzięki temu zrodził się pomysł gromadzenia właśnie tutaj pamiątek po filmie.

I to był akuratny początek powstania naszego muzeum.

Rozpoczęło się gorączkowe szukanie eksponatów grających w filmie. Wiedzieliśmy, że wiele z nich wypożyczanych było od mieszkańców. Na strychu domu, w którym mieszkał dziadek też znalazłam kilka z tych, które dziadek udostępnił filmowcom i umieściłam je w muzealnej izbie.

Wybraliśmy się Polonezem z Olgierdem Poniźnikiem do Dobrzykowic, by tam też poszukać pamiątek z tego filmu. Pan Dalecki, właściciel  domu, który w filmie zamieszkiwał Kargul, był bardzo mocno zdziwiony, że za jego zgodą, zabieramy stamtąd fragment, mocno nadszarpniętego zębem czasu, kargulowo-pawlakowego płotu, który on właśnie miał spalić. A do tego cieszą nas inne uzyskane rekwizyty z filmu, które potem z satysfakcją umieściliśmy w izbie muzealnej.

Pomysł zorganizowania tutaj Muzeum Kargula i Pawlaka spowodował zainteresowanie mediów

Już w wydaniu gazety, w maju 1995 roku, napisałam taką notatkę:

„Muzeum Kargula i Pawlaka”. Coraz częściej i głośniej się o nim mówi. Także w audycjach radiowych i telewizyjnych. 7 maja mogliśmy wysłuchać lubomierskich relacji na temat muzeum jak i wspomnień z czasów nakręcenia tu filmu „Sami Swoi”. 8 maja gościliśmy na antenie wrocławskiego studia radiowego „Odra” od godziny 6 do 9 przyjmując jednocześnie telefony od słuchaczy. O Muzeum Kargula i Pawlaka informował dokładnie w telewizji Polonia nasz burmistrz, Olgierd Poniźnik. W tym programie wystąpił także reżyser Sylwester Chęciński.

Zainteresowanie powstającym tu muzeum ciągle wzrasta. Mamy także pierwsze eksponaty. Dużą atrakcją jest niewątpliwie autentyczny, przywieziony z Dobrzykowic płot, o który opierali się Kargul i Pawlak . w redakcji jest też obraz św. Antoniego, sierp, cep, kosa, rower, kilka różnych drobiazgów, dużo zdjęć scen filmowych.

Od reżysera uzyskaliśmy zapewnienie, że przekaże do muzeum kamerę, którą ten film był nakręcany. Swą pomoc obiecał też scenarzysta „Samych Swoich”, pan Andrzej Mularczyk.

Z Wytwórni Filmów Fabularnych otrzymamy wszelkie zachowane rekwizyty. Wiemy, że sporo jeszcze przeróżnych przedmiotów występujących w „Samych Swoich” jest w posiadaniu naszych czytelników, których po raz kolejny, bardzo serdecznie prosimy o przekazywanie ich do naszej redakcji, będącej jednocześnie siedzibą muzeum. Wszyscy ofiarodawcy są wpisywani do Złotej Księgi Muzeum”.

Już w wydaniu naszej gazety- czerwiec 1995 r., napisałam kolejną notatkę,  dotyczącą powstającego muzeum, która brzmiała:

„Głośno już o nim w całym kraju. Mieści się przy Placu Wolności 21 tam, gdzie nasza redakcja. Mamy już trochę eksponatów.

Został powołany zespół zajmujący się sprawami powstającego obiektu. Miałam przyjemność zostać jego przewodniczącą. Wytrwale mi pomagają: Olgierd Poniźnk, Zdzisław Mirecki z Bolesławca, miłośnik Lubomierza oraz Mirosław Płotnicki.

Wszystkich tych, którzy chcieliby zobaczyć nasze skromne jeszcze zbiory zapraszam w środy, podczas dyżuru redakcyjnego, od godziny 16 do 19. Ponawiam gorącą prośbę do wszystkich, którzy mają eksponaty biorące udział w filmach. Wiem, że w Lubomierzu jest ich jeszcze sporo, czasem nikomu niepotrzebnych, a jakże przydatnych w muzeum. Proszę o przekazywanie ich do naszej redakcji. Nazwiska wszystkich ofiarodawców wpisywane są do „Złotej Księgi Muzeum Kargula i Pawlaka” i dalej:

„Pozwalam sobie przesłać fotosy oraz będące już „na wagę złota” oryginalne plakaty do tych świetnych komedii, a wśród nich jeden z widokami waszego pięknego miasta” – napisał, między innymi, w swoim liście pan Bogusław Szwajkowski, dyrektor generalny Agencji Produkcji Filmowej – Instytucji Filmowej w Warszawie. Od PIF „Odra – Film” otrzymaliśmy fotosy z filmów „Sami Swoi”, „Nie ma mocnych i „Kochaj albo rzuć. O powstającym tu muzeum pisało wiele gazet na przykład: „Gazeta Robotnicza, „ Gazeta Wyborcza, „Herold Dolnośląski, „Gazeta Dolnośląska””.

W Samych Swoich nr 32 – lato 1995 zamieściłam kolejną informację:

„Eksponatów ciągle przybywa. Oprócz prawdziwego płotu, na którym wisiały garnki kargulowej i nowe koszule Pawlaka, roweru, cepa, sierpa, obrazów św. Antoniego i Józefa, wielu innych drobiazgów przywieźliśmy z Dobrzykowic po dwie cegły i dachówki ze stodoły, w której Jadzia i Witia młócili zboże (stodoła się już zawaliła), a także mocno nadwerężoną zębem czasu wanienkę, która towarzyszyła aktorom przy kręceniu scen wjazdu ciężarówką do Lubomierza. Gospodarz, pan Józef Dalecki podarował nam skórzaną walizkę Jaśka i opowiedział wiele ciekawostek związanych z powstawaniem poszczególnych scen filmu:

„ Wszystko widziałem, jak kręcili – wspomina – jak kot uciekał od myszy, których całą klatkę przywieźli ze sklepu zoologicznego, białe były, ale je sadzą pomalowali, a kot swój rozum ma. Te myszy to nawet specjalnego opiekuna miały. Potem mnie takie trzy podarowali i mój syn się nimi bawił. A jak zaczęli obcinać rękawy od koszul, to musieli je na powrót przyszywać i znowu obcinać, tak Pawlak się rozzłościł. Garnków też całą przyczepę Stara przywieźli i tak je tłukli, że tylko jeden został.” Ostatnio dostaliśmy piękne chomonto, a przyjaciele naszej redakcji, Dariusz Miliński ze swoją artystyczną grupą z Pławnej przystąpili do rzeźbienia potężnych, drewnianych postaci Kargula i Pawlaka, które umieszczone zostaną przed wejściem do muzeum. Nadal prosimy wszystkich posiadaczy jakichkolwiek pamiątek z czasu kręcenia filmu o przynoszenie ich do redakcji. Oficjalne otwarcie muzeum nastąpi 15 września 1997 roku, w 30 rocznicę powstania filmu. Obecnie można je odwiedzić w każdą środę od 16 do 19, podczas dyżuru naszej redakcji”.

(dalszy ciąg w kolejnych odcinkach muzealnej historii)

 

Autor: Jadwiga Sieniuć

 

 

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email

Jedna odpowiedź