XXV Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych w Lubomierzu (część II)

pamiątkowe ujęcie

 

Dzień drugi – sobota 06.08

 

Jeszcze nie opadły emocje i przeżycia pierwszego dnia imprezy, kiedy już w sobotę rano na scenie rozpoczęły się próby zespołów, które miały wystąpić w tym dniu. Przybyli już wówczas widzowie z zainteresowaniem przyglądali się przygotowaniom do koncertów. Wielu z nich wykorzystało ten czas na zdobycie autografów i wspólne zdjęcia z wykonawcami.

Już od rana po rynku przechadzało się wielu festiwalowych gości, dużym zainteresowaniem cieszyło się również Muzeum Kargula i Pawlaka. Tam wielu widzów oczekiwało na przyjazd aktorów, którzy w tym dniu mieli spotkać się z publicznością. Pierwszym aktorem uczestniczącym w spotkaniu był Patryk Szwichtenberg, aktor filmowy i teatralny, muzyk i kompozytor, który zagrał między innymi w „Stuleciu Winnych”, „Wojennych dziewczynach”, „Osiecka”, „Pierwsza Miłość”. Bardzo interesująco opowiadał o swoich działaniach aktorskich, zainteresowaniach i pasjach. Potem odbyło się spotkanie z Anną Wojton znaną z takich Filmów jak : „Nowy Jork, 4 rano”, „ Dzień Świra”, „Haker”, „7 uczuć”, „Zakochani po uszy”. A wielu widzów zapamiętało ją jako Mariolę Kaczorek w Labiryncie. Grała także w innych serialach – „Na Wspólnej”, „M jak Miłość”, „Pierwsza Miłość”, „Na Dobre i na Złe”, „Samo życie”, „Ranczo”, Dziewczyny ze Lwowa i innych. W tym spotkaniu uczestniczyła także Grażyna Zielińska, którą mieliśmy przyjemność już wcześniej gościć na Festiwalu. Pani Grażyna to aktorka z takich Filmów jak : „Na dobre i na złe”, „Dziewczyny ze Lwowa”, „Ojciec Mateusz”, „ Świat Według Kiepskich”, „Ranczo”, „ Pornografia”, „Pieniądze to nie wszystko”. Spotkanie prowadził Marcin Michrowski. Widzowie bawili się świetnie, poznali wiele ciekawostek z życia aktorek, a prawdziwe show zrobiła niesamowita Grażyna Zielińska.

O godz 16.00 nastąpiła wiekopomna chwila. Wszyscy udali się do Zaułka Filmowego. Zebranych gości serdecznie przywitał Bartosz Kuświk, od wielu lat pracujący przy organizacji Festiwali.

Bardzo żałuję, że zabrakło Olgierda Poniźnika – ojca naszego Festiwalu, któremu sprawy rodzinne nie pozwoliły, by cieszyć się nami z tego jubileuszu.

O zabranie głosu poprosił Edward Masłowski – niestrudzony miłośnik naszej imprezy, który w Gostkowicach stworzył Muzeum Sami Swoi, gdzie znajduje się wiele pamiątek, zdjęć i eksponatów poświęconych Sylwestrowi Chęcińskiemu i naszemu Festiwalowi. Edek pokazał czapkę, w której wiele razy przyjeżdżał do Lubomierza reżyser, a potem podarował ją Edkowi i teraz to on ją godnie nosi.

Do mikrofonu poproszona została Ilona Kuśmierska – Kocyłak, która ze wzruszeniem wspominała zmarłego niedawno reżysera, a następnie odsłoniła tablicę z napisem: „Zaułek Filmowy imienia Sylwestra Chęcińskiego, pod którym zostało umieszczone Jego zdjęcie wykonane w Lubomierzu przez Ryszarda Wiese.

Nadszedł czas na odsłonięcie kolejnych pamiątkowych tablic.

Do mikrofonu poproszona została Anna Wojton. Tablicę z jej nazwiskiem podał Grzesiek Piechowiak i wspólnymi siłami umieścili ją na honorowym miejscu. Nadszedł czas na festiwalową przysięgę. Najpierw przeczytałam taką informację: „W jednych z wywiadów powiedziała pani: „kiedy grałam w „Labiryncie”, nie mogłam opędzić się od wielbicieli. – To były piękne czasy! Czy wzdychali do mnie? Wzdychali. I przysyłali mi kosze kwiatów na scenę. Pamiętam, że jeden Włoch zwariował na moim punkcie. Byłam długonogą, długowłosą blondynką. Bardzo się nim zafascynowałam. Miał wielką klasę. Zdecydowanie nie pasował to tamtych smutnych czasów. Pachnący, świetnie ubrany. No i oszalał na moim punkcie. Nasza znajomość ciągnęła się przez parę lat. Oczywiście do niczego nie doszło”.

Od siebie dodam, że był to prawdziwy Italiano, miał żonę i dwójkę dzieci. Proszę powtarzać: „Teraz rozpoczęłam rolę w lubomierskim labiryncie i przyrzekam, że zagram ją tak, by i tu nie zabrakło mi wielbicieli, a wszystkie panie zapewniam, że do niczego nie dojdzie, chociaż i tu są następcy Italiano.”

Dodam jeszcze, że historia z Iltaliano miała i lubomierski wątek, było dużo żartów i śmiechu…

W tym dniu swoje tablice umieścili także w Zaułku: Rafał Królikowski i Patryk Szwichtenberg, którego nazwisko w tłumaczeniu na dzisiejszy język brzmiałoby „spokojna góra”, a aktor stwierdził, że „to nazwisko dobrze opisuje moją osobowość” i przyrzekł: „przyrzekam, że skoro Lubomierz leży w górach, a żyją tu (powiedzmy) spokojnie Kargul z Pawlakiem, to ja spokojnie, ale często będę do Was przyjeżdżał i spokojnie pokonam wszystkie góry, które pojawią się na tej drodze”.

Rafał Królikowski złożył taką obietnicę:

„Jako aktor byłem już między innymi: Diabłem Balanem, szlachcicem Albertem, Fryderykiem Chopinem, Romeo, redaktorem, wydawcą, profesorem, Guidem, facetem z Toyoty.

Dziś występuję jako Rafał Królikowski i oświadczam, że jestem świadomy praw i obowiązków wynikających z wizyty u lubomierskich samych swoich i uroczyście oświadczam, że uczynię wszystko, aby nasza relacja była anielska, szlachecka, romantyczna, książkowa i zmotoryzowana”.

Wszyscy umieszczający swoje tablice otrzymali od burmistrza Marka Chrabąszcza i dyrektora Bogusława Chrzana duże pamiątkowe granaty i kwiaty.

A potem zasiedli z namiocie autografów i rozdawali je fanom, z którymi także robili sobie zdjęcia.

Od godziny 17.00 na scenie w rynku ruszyła prawdziwa uczta muzyczna. Najpierw wystąpił zespół Żółta Febra, następnie Sztywny Pal Azji i jako muzyczna gwiazda wieczoru zespół Łzy. Widownia bawiła się świetnie, a zespoły po swoich koncertach rozdawały autografy, sprzedawały płyty, pozowały do zdjęć z fanami.

W tym dniu w kinie „Lot” w Jeleniej Górze odbyły się projekcje filmów konkursowych; „To musi być miłość”, „Czarna owca”, „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje”.

To ponownie był dzień pełen niesamowitych wrażeń.

 

no images were found

 

 

Tekst: Jadwiga Sieniuć, zdjęcia: Ryszard Wiese

(ciąg dalszy nastąpi)

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email