Jak to ze „Złotym Rogiem” bywało

budynek

Zaraz po wojnie w naszym miasteczku działało kilka restauracji, barów, była też gospoda. Restauracje były prywatne:

„Lublinianka” Pana Mieczysława Kuty przy ulicy Kolejowej (później 1 Maja, obecnie Majowa), a później w rynku tam, gdzie teraz znajduje się „Gyros” oraz „Podolanka” Pana Stanisława Stefika, przy ulicy Rzecznej.

Powojenne władze Lubomierza zadbały o to, by przyjeżdżający tu przesiedleńcy mogli gdzieś stołować się i spać. Stołówkę dla nich urządzono w rogu rynku przy ulicy wylotowej do Wojciechowa (do niedawna był tam sklep spożywczy Pana Warowego).

Nieco później, gdy pierwsi osadnicy już się zagospodarowali, stołówkę tę przejęła Gminna Spółdzielnia i urządziła tam gospodę, która nie miała żadnej nazwy. Z przodu tego lokalu stały stoliki, przy którym odbywała się konsumpcja, a dalej był bufet, głównie z alkoholem i zimnymi zakąskami. Niedługo jednak obie restauracje upadły, a geesowska gospoda, która powstała w 1947 roku, stała się jedynym tego rodzaju lokalem w mieście. Na początku był tu tylko bar samoobsługowy bez podawania ciepłych posiłków. Dopiero później, po stworzeniu odpowiednich warunków, gdy dołączono do lokalu kuchnię i zaangażowano kucharzy, rozpoczęło się podawanie posiłków gorących.

Przez jedenaście lat istnienia gospody w Rynku jej kierowniczkami były Panie: Maria Szymakowska, Helena Bejchor, Wiktoria Sieniuć. Jako bufetowi pracowali: Pan Rudolf Wesołowski oraz Panie Trembecka i Stanisława Kozak. Szefami Kuchni byli Państwo Leokadia i Władysław Bogaczowie oraz Pani Salomea Mysakowska.

Warunki pracy gospody były trudne, ciasno, ubikacja na zewnątrz, a jedna sala nie zawsze mogła pomieścić wszystkich gości. Wydawano wówczas 20 do 30 posiłków dziennie.

W 1958 roku zapadła decyzja przeniesienia gospody. Wybór padł na narożny, duży budynek, w którym mieściła się Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”. Ustalono, że kuchnia i magazyny tej gospody będą się znajdowały w pomieszczeniach piwnicznych, a dwie sale konsumpcyjne piętro wyżej, wchodzić trzeba było po kilkunastu kamiennych, masywnych i stromych schodach, wspartych żelazną balustradą. Wtedy to w mieście wywiązała się dyskusja, zastanawiano się, czy te kamienne schody nie staną się zbyt trudną przeszkodą dla gości. Dla niektórych stałych bywalców nie były łatwe do pokonania, zwłaszcza, kiedy musieli już opuścić gościnny lokal. Wielu z nich lądowało na samym dole bez konieczności pokonywania schodów. I co dziwne, odbywało się to bez konieczności interwencji służb medycznych, bowiem panowie wstawali o własnych siłach, otrzepywali się i kontynuowali swą  krętą drogę do domów.

Do nowych pomieszczeń z dotychczasowej gospody przeniosły się panie: Mysakowska, Sieniuć, Trembecka, Bejchor i Bogusz, a nowy lokal otrzymał nazwę „Pod Złotym Rogiem”.

Kuchnia nowej restauracji była obszerna, nowoczesna. Jej środek zajmował duży piec węglowy z podkową do grzania wody. Był tam też szczelnie zamykany kocioł, w którym gotowano przede wszystkim duże ilości posiłków regeneracyjnych.

W kuchni były także duże patelnie elektryczne, duża, elektryczna maszynka do mięsa, nazywana przez personel wilkiem, wyparzacz elektryczny,  w którym wyparzało się umyte już naczynia kuchenne i stołowe. Do ściany przytwierdzony był elektryczny młynek do kawy. Kuchnia z salą konsumpcyjną była połączona windą wahadłową – jedna z posiłkami wędrowała do góry, a jednocześnie druga, z brudnymi naczyniami stołowymi, zjeżdżała w dół. Na początku windy te trzeba poruszać ręcznie.

Oprócz posiłków kuchnia przygotowywała również jedzenie dla różnych zakładów pracy. Gryfowskie Zakłady Przemysłu Odzieżowego zabierały codziennie ponad sto obiadów,  z bloczków na obiady korzystały pracownicy ówczesnego Prezydium Rady Narodowej w Lubomierzu. Zakład Przemysłu Drzewnego w Lubomierzu, Kamieniołomy w Rębiszowie, zakład zwany „Lalkami”, Państwowy Ośrodek Maszynowy byli odbiorcami posiłków regeneracyjnych, to jest treściwej, gorącej zupy z wkładką. Te posiłki zakłady zabierały w dużych termosach i dostarczały swoim pracownikom. Poza tym kuchnia przez pewien czas przygotowywała zakąski do geesowskich restauracji w Pławnej Średniej i Pasieczniku.

Dwie górne sale restauracyjne miały nieco różne przeznaczenie. Ta, która znajdowała się po lewej stronie była jadalnią, kelnerki podawały tam do stolików zamówione przez klientów ciepłe posiłki, kawę, herbatę, alkohole. Po prawej stronie pani bufetowa sprzedawała różne alkohole i tylko zimne  zakąski,  które samemu trzeba było zanieść do stolika. Nie do pomyślenia był brud i nieporządek w kuchni, magazynach i salach konsumpcyjnych. Sprawdzano czystość wszystkich urządzeń i naczyń kuchennych, naczyń stołowych, sztućców, fartuchów, rąk. Kontrolowano również wielkość i jakość podawanych porcji oraz kartę zdrowia każdego pracownika.

Od 1 stycznia 1990 roku GS zrezygnowała z restauracji i na kilka lat wzięła ją w ajencję Pani Bocheńska. Potem nowym właścicielem stał się Pan Ryszard Środa, który odnowił piwnicę. Można było dostać tam kawę, herbatę i alkohole do 18%. Był tam też bilard i automaty zręcznościowe.

Niestety, budynek Złotego Rogu już nie odzyskał dawnej świetności. Próbowano tam organizować wyżywienie, dyskoteki, przez jakiś czas punkt istniał szybkiej gastronomii „Ania”.

Po śmierci Pana Ryszarda Środy budynek ten kilkakrotnie zmieniał właścicieli. Nie wykonywano tam żadnych remontów, budynek stał opustoszały, nieogrzany.

Jego wnętrza zostały wykorzystane podczas kręcenia serialu „Tajemnica Twierdzy Szyfrów”. Sporadycznie tylko wykonywano naprawdę niezbędne, zabezpieczające, małe remonty.

Kilka razy odbywały się przetargi na jego wykupienie. Tak mijały lata. Zainteresowanych było kilku, budynek niszczał i był obciążony zadłużeniem w wysokości 5 milionów zł, co odpychało potencjalnych kupców. Gmina mogła jednak nabyć obiekt bez obciążeń. Tak też się stało na początku 2019 roku. Dzięki temu teraz zdecydowanie łatwiej będzie go odsprzedać. Obecnie ogłoszony został kolejny przetarg i powstały nowe koncepcje zagospodarowania tego budynku. Kolejnym pomysłem władz Lubomierza jest odremontowanie budynku i utworzenie w nim mieszkań. Pojawił się też potencjalny kupiec „Złotego Rogu” i stworzenia tam na parterze części gastronomicznej, a na piętrze części konferencyjnej. Chciałby on na tak zwanym zielonym placu w środku rynku zlokalizować hotel. Budynek jest wpisany do rejestru zabytków i jego remont będzie mógł być prowadzony jedynie pod okiem konserwatora.

Historia dopisze dalszy ciąg dziejów tej nieruchomości.

 

 

Tekst i zdjęcia: Jadwiga Sieniuć

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email