Wspominamy Jurka Janeczka (część 2)

ILONA I JUREK

Rok 2002 i VI Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych w Lubomierzu.

Wreszcie, po wielu czasochłonnych i skrupulatnych poszukiwaniach udało się zaprosić na imprezę odtwórcę roli  Witii w filmie “Sami swoi”,  Jerzego Janeczka. Nasza radość i satysfakcja były ogromne. Tym bardziej, że swój przyjazd zapowiedziała również Ilona Kuśmierska czyli filmowa Jadźka. Wiedzieliśmy, że aktorzy bardzo długo nie widzieli się i oboje nie wiedzieli, że mają się tutaj spotkać.

Z ogromną radością powitaliśmy Jerzego, zaprosiliśmy Go do naszego biura i czekaliśmy na tajemny sygnał o przyjeździe Jego filmowej żony. Jurek zrobił na nas niesamowite wrażenie. Już po kilku minutach rozmowy mieliśmy wrażenie, jakbyśmy się znali od wielu lat. Uśmiechnięty, serdeczny, a do tego bardzo przystojny, bezpośredni i przyjacielski, cały sam swój.

Kiedy otrzymaliśmy sygnał, że jest już Pani Ilona, zaprosiliśmy Jerzego na spacer po Lubomierzu. Druga grupa organizatorów w tym samym czasie i kierunku rozpoczęła spacer z filmową Jadźką. Ich zaskoczenia, niedowierzania, radości, kiedy już się zobaczyli, nie da się opisać żadnymi słowami. Rzucili się sobie w objęcia i głośno wyrażali radość z tak niecodziennego i wspaniałego spotkania. Niektórzy świadkowie tej sceny ukradkiem wycierali łzy wzruszenia. Nasi goście mieli sobie dużo do opowiedzenia i większość czasu spędzali na rozmowie. Spotkali się tu również z reżyserem Sylwestrem Chęcińskim, Andrzejem Mularczykiem, Ryszardem Kotysem, Jerzym Rutowiczem, a my ogromnie cieszyliśmy się, że udało się zaprosić  do Lubomierza tyle osób z ekipy pracującej przy produkcji filmu.

Dla widzów przygotowaliśmy ogromną niespodziankę. Podczas korowodu inaugurującego Festiwal Jerzy Janeczek na lubomierski rynek wjechał … na koniu! Owacjom i brawom nie było końca tym bardziej, że nikt się tego nie spodziewał.

Podczas otwarcia Festiwalu Ilona Kuśmierska i Jerzy Janeczek otrzymali Kryształowe Granaty.

Z wielką serdecznością uczestniczyli we wszystkich wydarzeniach, rozdawali autografy, rozmawiali z widzami.

Udało mi się przeprowadzić wtedy wywiad z Jurkiem. Przytoczę jego fragmenty:

Jak potoczyły się Twoje aktorskie losy po nagraniu “Smych swoich”?

 Ten film robiłem na drugim roku szkoły teatralnej. Po jej ukończeniu zaangażowałem się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu, który poznałem poprzez ten film. Wrocław mi się wówczas niesamowicie podobał, był bardzo aktywnym miastem, energicznym i prężnym. Później byłem w kilku innych teatrach, w końcu wylądowałem w Warszawie w teatrach: “Popularnym”, “Na Woli”, a następnie w “Dramatycznym”. W sumie brałem udział w 40 filmach.

Czy podczas pracy na planie “Samych swoich”, że film ten zdobędzie taką sławę?

 Absolutnie nie było takiego człowieka, który podczas jego realizacji przypuszczałby, że będzie on tak popularny. Właściwie nie oczekiwano, że będzie on tak niesamowicie rozśmieszał ludzi.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o Festiwalu w Lubomierzu?

 Dwa lata temu. Nie zdawałem sobie sprawy, że ta impreza ma tak wspaniały charakter. Słyszałem coś o spotkaniach ludzi interesujących się filmem, nie miałem pojęcia, że impreza ściąga takie tłumy, że przez trzy dni jest to prawdziwe święto Lubomierza, które żyje innym rytmem. Naraz powstaje niesamowita sceneria wielkiej zabawy!

Jakie są Twoje wrażenia z pobytu tutaj?

Fakt, że mówię o Lubomierzu przy każdej okazji jest dowodem, że przeżyłem te chwile w wielkiej ekscytacji, odżyły wspomnienia i momenty, których doświadczyłem 35 lat temu. Wywiady, rozmowy z ludźmi, nieustanny kontakt z publicznością trzymał mnie ciągle w przyjemnym, radosnym napięciu. To było wielkie przeżycie, którego nigdy nie zapomnę!.

Co robisz w Ameryce?

 Zajmuję się organizacją życia kulturalnego Polonii. Prowadzę Towarzystwo Miłośników Kultury Polskiej, mam zespół teatralny, pomagam w organizacji imprez zespołom przyjeżdżającym z Polski. Pomagam w redagowaniu gazetki polonijnej. A zawodowo zajmuję się konserwacją mebli.

Co spowodowało, że znalazłeś się w Ameryce?

 Były to bardzo osobiste powody. Chciałem na jakiś czas oderwać się od problemów i spraw, których doświadczyłem w kraju. Zamiast jednego roku jestem już tam 13 lat. W pierwszych miesiącach mojego tam pobytu poznałem żonę.

Czy w przyszłym roku przyjedziesz?

Po takich doświadczeniach nie mogę nie przyjechać. Mogę tylko wyrazić podziw, że garstka osób – zapaleńców tak fantastycznie organizuje imprezę, która włącza swym entuzjazmem tysiące.

16 września tegoż roku otrzymaliśmy od Jurka taką wiadomość:

Najpiękniejsze pozdrowienia już z drugiego kontynentu. Nareszcie doszedłem do siebie po wrażeniach doznanych w Polsce. Było wspaniale, miesięczny pobyt minął niebywale szybko. Właściwie nie za bardzo chciało się nam wracać do tej Ameryki. Powoli jednak wchodzimy w rytm naszego życia i swoich spraw. Przygotowujemy koncert Eleni i musimy do końca września wydać  naszą gazetkę. Nazbierało się też trochę zaległości, które trzeba nadrobić. To, co nas trzyma w dobrej formie, to wspaniałe wspomnienia i przeżycia. Jest co opowiadać znajomym. Jaga,  chciałbym Tobie i wszystkim tym, którzy tak wspaniale zorganizowali tegoroczny Festiwal bardzo serdecznie podziękować. Lubomierz przyjął mnie niebywale ciepło i serdecznie. Jesteście wspaniali, tyle u Was serca, tyle przyjaźni i serdeczności. Dziękuję Wam bardzo za wszystko, co mnie u Was, w Lubomierzu (chociaż właściwie  to jest już i moje miasto) spotkało. Z najlepszymi życzeniami. Jerzy Janeczek

 

Byliśmy w stałym kontakcie, często rozmawialiśmy telefoniczne. Jednak zobowiązania nie pozwoliły Jerzemu przyjechać do nas na następny Festiwal. Udało się to dopiero w 2006 roku podczas X Ogólnopolskiego Festiwalu Filmów Komediowych. Ale o tym w następnym odcinku naszych wspomnień.

 

 

Tekst: Jadwiga Sieniuć, Zdjęcia z mojego archiwum

 

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email