Jeden dzień z życia miasta w obiektywie

zdj. 4 dach

 

Środa, 19 maja 2021 r. Dzień jak każdy inny, pogoda w kratkę, trochę słońca, deszcz, przelotne opady gradu, ciemne chmury na niebie, czasem wiatr, nie za ciepło.

Ale życie w Lubomierzu toczy się nadal.

Aparatem fotograficznym utrwalam niektóre przelotne momenty tego dnia. Wyruszam z ul. Jeleniogórskiej. Mijam ogródek przydomowy, w którym przepięknie rozkwitły tulipany i inne kwiaty. Ulicą przejeżdża wiele rozmaitych pojazdów. Na chwilę zatrzymuję się przy naszej rzeczce potocznie nazywanej „Smródką”. Utrwalam jej widok z jednej i drugiej strony ulicy. Płynie wartko, ale jest bardzo mocno zarośnięta. Ustawiony przy moście pomnik Nepomucena nadal skutecznie strzeże skarbu Benedyktynek, ponoć ukrytego w pobliżu , którego jednak do tej pory nie udało się odnaleźć.

Na rogu przy wjeździe do rynku remontowany jest dach.  Dalej stoi dużo samochodów. Trochę mnie to dziwi, wszak znaki drogowe informują, że postój może trwać pół godziny. Widać mało kto przestrzega tych zasad. W rynku pojawia się 6 wielkich koszy z kwiatami i od razu robi się przytulniej, bardziej kolorowo. Oby były systematycznie podlewane, to na pewno długo będą cieszyły nasze oczy. Zazieleniły się drzewka, zakwitły magnolie. Pod arkadami, przy sklepie piekarnia cukiernia pojawił się pierwszy ogródek, gdzie można wypić kawę, zjeść pyszne lody, chwilę odpocząć. Już pierwsi turyści korzystają z tego miejsca. W powietrzu unosi się aromatyczny zapach kawy.  Przy ulicy H. Wietora można coś przekąsić. Stoi tam Food Truck,  gdzie można zamówić frytki, hot dogi, zapiekanki, sałatki i inne oferowane tu przez sympatyczną Panią dania na wynos. Ulicą spacerują pojedynczy turyści i komentują sposób przeprowadzenia rewitalizacji rynku. Bardzo im się tu podoba. Liczę pamiątkowe tablice umieszczone w Zaułku Filmowym. Z satysfakcją stwierdzam, że jest ich już 109. Na chwilę wracają wspomnienia festiwalowe. Uczestniczyłam przy montowaniu każdej tej tablicy. Wzdłuż muru okalającego Zaułek umieszczone są tablice informujące o filmach nakręcanych w naszym mieście. Jest też Filmowa mapa Lubomierza, którą akurat dokładnie studiuje para turystów.

W parku miejskim zaczynają kwitnąć kasztany, dużo później niż w poprzednich latach.  W internacie trwają intensywne prace rewitalizacyjne. Jest remontowany dach, wymieniane są stare okna. Praca wre na wielu odcinkach. Odwiedzam Park Benedyktyński. Jest pięknie, zielono, śpiewają ptaki, a ławeczki kuszą, by choć na chwilę tu spocząć. Wkrótce mają się tu rozpocząć dalsze prace, by park był jeszcze piękniejszy i dostępniejszy dla odwiedzających go.

Powoli wracam do punktu wyjścia. W rynku zaparkowanych samochodów jeszcze przybyło. Mijam panów żywo komentujących wydarzenia polityczne, mających „patent”, jak należy rządzić  naszym państwem i gminą. Wszak najłatwiej jest wszystko krytykować, a samemu nie włączać się do żadnych prac dla ogółu społeczeństwa. Mam wielką ochotę zapytać: „A co wyście zrobili dobrego dla tego miasta?”, ale mijam ich obojętnie, bo byłaby to bezcelowa dyskusja. Tuż u kresu mojej fotograficznej wędrówki czeka mnie prawdziwa katastrofa.  Okazuje się, że pod ciężarem auta wiozącego żwirek do utwardzenia powierzchni podwórka po pracach kanalizacyjnych, zawala się potężnych rozmiarów, jeszcze poniemiecka studzienka kanalizacyjna umieszczona w drodze dojazdowej do budynku. Kierowcy na szczęście w porę udaje się wycofać auto, ale ukazuje się potężnych rozmiarów i głęboka dziura, na dodatek błyskawiczne zapełniająca się wodą. Działać trzeba natychmiast, bo strumień wody zaczyna wydostawać się na ulicę i wartko płynąć w kierunku rynku. Kilka wykonanych nerwowo telefonów powoduje to, że na miejscu pojawiają się odpowiedni ludzie. Szybko przywożą pompę, która przez długi okres wypompowuje wciąż dopływającą wodę. Nie obywa się bez „pyskówki” sąsiada, którego mocno denerwuje brak wody, a przecież nikt tego nie zrobił specjalnie, a na dodatek robi się wszystko, by tę awarię usunąć jak najszybciej. Zostaje zakręcony dopływ wody, pojawia się SMS-owy komunikat o awarii, a Pan Węgorowski sprawnie i fachowo naprawia uszkodzony zawaleniem dopływ wody. Miejsce zawalenia się starej, skorodowanej i bardzo słabo zabezpieczonej poniemieckiej studzienki zostaje zabezpieczone i czeka na remont. Akcja trwa 2,5 godziny. Wielkie podziękowania należą się tym, którzy pracowali przy tym zdarzeniu.

 

zdj.3-rzeczka

Zdjęcie 2 z 17

Tekst i zdjęcia: Jadwiga Sieniuć

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email