Pod szczególną opatrznością, czyli tajemnice Kościoła p.w. WNMP i św. Maternusa w Lubomierzu (cz. 2)

miniatura kościół

Lubomierski Kościół ma bardzo dużo tajemnic, w poprzedniej części tego cyklu odkryliśmy parę z nich. Teraz kolejna dawka niesamowitych wieści z historii naszej świątyni przekazanych przez Pana Zbigniewa Rotkiewicza, który jest posiadaczem ogromnej wiedzy o lubomierskim kościele. W tej części informacje o ołtarzach.

Ołtarz główny

Stoi w centrum świątyni. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaki jest wyjątkowy i co tam jest ukryte. Od niedawna wiemy, że jest to jedyny taki ołtarz w Polsce. Potwierdzają to też odwiedzający nasz kościół. Ołtarz jest nawet wielką rzadkością w skali całej północnej części Europy. Tego typu ołtarze można zobaczyć na Sycylii, we Francji, Hiszpanii. Nawiązuje z całą pewnością do tradycji śródziemnomorskiej. Tym, co go wyróżnia, to są umieszczone po obu jego bokach wielkie przeszklone gabloty. To są tak naprawdę relikwiarze, wewnątrz znajdują się święci , i to cali, od stóp do głów. Na umieszczonych przy nich tablicach znajdują się imiona. Przy lewej widnieje napis s. Benigni, po prawej s. Viktoris. Dziś te imiona nie kojarzą nam się ze znanymi postaciami świętych, a wręcz, do niedawna często podawano, że w przeszklonych sarkofagach są pochowane siostry benedyktynki, opatki, bo do nich ten kościół należał. Tłumaczono, że leżą tam siostry  Benigna i Wiktoria. Z kilku względów to nie mogła być prawda. Trzeba być bowiem oficjalnie wyniesionym przez Kościół na ołtarze, żeby się znaleźć w takim miejscu. Nasze siostry ,niestety, nigdy nie dostąpiły tego zaszczytu (chociaż, w pewnym okresie niewiele brakowało), a na dodatek nigdy tu nie było opatek o takich imionach. Wiemy, że od XIII do XIX wieku było tutaj 38 opatek i mamy ich pełny spis. Od niedawna ta historia stała się dla nas rozpoznana, a stało się wtedy, kiedy na terenie kompleksu dawnego klasztoru znaleziono kolejne relikwie, dokumenty i opisy.

Odczytane zostały również certyfikaty wystawione odnośnie tych dwu postaci na ołtarzu, są to dokumenty potwierdzone rzymskimi pieczęciami. Teraz wiemy już o nich o wiele więcej. Przybyły tu z Rzymu w 1775 roku. Są dobrze opisane. Postacie w gablotach to kompletne szkielety, które mają już blisko 1800 lat i są zadziwiająco  dobrze zachowane. Poza tym, sposób i bogactwo dekoracji sprawiają, że są unikatowe. Dzisiaj, żeby coś podobnego zobaczyć, nie musimy wcale jechać do Włoch, do Palermo na Sycylii, czy do Hiszpanii, wystarczy przyjść do naszego kościoła w Lubomierzu. Tu można to wszystko zobaczyć z bliska.

 Św. Benigny w tym dokumencie jest nazwany „apostołem Burgundii” . Była to ważna postać, która niosła wiarę na ziemie dzisiejszej Francji, późniejszy biskup Dijon. Jak podają niektóre źródła poniósł tam męczeńską śmierć w 198 r. n.e.

Św. Wiktor to niemniej ciekawa postać, był to  rzymski żołnierz, męczennik z III- IV wieku. Tak jest opisany w dokumencie. Dzisiaj sami próbujemy trochę pogłębić wiedzę o tym świętym. Co ciekawe, wiele z naszych dotychczasowych przypuszczeń już się potwierdziło. Najprawdopodobniej był żołnierzem legionu tebańskiego. Według legend, ten legion został sformowany w Egipcie i składał się w większości z pierwszych chrześcijan. Na rozkaz cezara przybyli do Europy w celu stłumienia buntu barbarzyńców. Bitwa miała się stoczyć u podnóża Alp, to dzisiejsza Szwajcaria. W ich zwyczaju było to, że przed takimi ważnymi wydarzeniami, żeby zapewnić sobie pomyślność w walce, należało złożyć ofiarę rzymskim bogom i oddać hołd samemu cezarowi jako bogu. Legioniści odmówili i ponieśli srogą karę – było to dziesiątkowanie, czyli co dziesiąty z nich miał zostać ścięty. Pozostali przy życiu legioniści nie ulegli i podlegali dalej dziesiątkowaniu. Wszystkich w końcu wybito, a było  ich ponad 6 000. Jeden z nich, właśnie święty Wiktor, trafił do Lubomierza na ołtarz i do dziś uświetnia to miejsce. Na początku nie byliśmy pewni tej historii, ale opatrznościowo wszystko się potwierdza. Wśród znalezionych zbiorów odkryliśmy całą dokumentację i całą grupę relikwii z wiązaną z tą tradycją „tebańską”. Wśród nich są relikwie św. Maurycego, który dowodził tym legionem, późniejszy patron średniowiecznych kodeksów rycerskich i całego rycerstwa. Jest tu też kolejna relikwia – krew św. Maurycego i kilka jeszcze innych z tej tradycji. Jak się okazało, wśród wielu obrazów na plebanii znajduje się również obraz przedstawiający scenę, gdzie widać, jak na tle wysokich gór stoją szeregi wojsk, podlegających  karze decymacji , a na pierwszym planie stoi sam św. Maurycy. Wszystkie odnalezione relikwie nie były tu sprowadzane przypadkowo. Dziś widzimy, że fakt ten jest głęboko uzasadniony tradycją tego miejsca. Wśród trzystu relikwii większość nawiązuje do tradycji burgundzkich i francuskich. Mamy tu małą Burgundię. Odkryte 5 lat temu relikwie łączą się wyraźnie z wystawionymi od wieków w naszym ołtarzu relikwiami w gablotach. Postacie w gablotach zwrócone są tak naprawdę w stronę kaplicy klauzurowej, w której przebywały siostry zakonne. Znajdują się w pozycji leżącej, śpiącej do czasu, kiedy przyjdzie ponownie Chrystus i wszyscy zmartwychwstaną. Kiedy przyjrzymy się dokładnie, zauważamy kompletny szkielet przepięknie ozdobiony. Podziwiamy wielką pracę włożoną w wystrój relikwiarzy, 10 miesięcy trwały prace zanim je w takiej formie wystawiono. Ogromny podziw budzi niezwykła sztuka zdobnicza na najwyższym światowym poziomie. Moment umieszczenia tych relikwii w naszym kościele został opisany jako najważniejsze wydarzenie historyczne w Lubomierzu.  Podczas każdego przystanku w drodze relikwii z Rzymu do naszego miasteczka, odbywały się uroczystości na ich cześć. Gabloty stoją w tym miejscu niezmiennie od XVIII wieku. Możemy je oglądać przez starą, jeszcze18 wieczną szybę wykonaną starą technologią. To niewątpliwie cud , że przetrwały nienaruszone do dziś. Było wiele zagrożeń, były naciski w XIX w., by kościół z całym wyposażeniem przyjęli ewangelicy. Również wojska napoleońskie nie oszczędziły Lubomierza, gdzie jak wiemy z dokumentów miasto było doszczętnie ograbione i zdewastowane. Byli hitlerowcy, II wojna światowa, później armia czerwona, były też powojenne czasy szabru, a nasi święci przetrwali. Święci mają przy sobie palmy, które są symbolem męczeńskiej śmierci, a jednocześnie symbolem zwycięstwa.  A wszystko to zasługa sióstr z klasztoru, to dzięki benedyktynkom, ich wielkiemu zaangażowaniu w dobro i znaczenie ówczesnego Lubomierza, nawet dzisiaj nasz Lubomierz jest niezwykłym miejscem.

Jak się dzisiaj przyjrzymy te relikwiarze spinają ze sobą tak naprawdę dwa ołtarze , jeden wielki od miasta, od strony barokowej i drugi mniejszy, od gotyckiej części klauzurowej. Łączą dwie tradycje, tę klasztorną, kontemplacyjną z tą otwartą na świat, na ludzi,  na przybywających tu pielgrzymów.
Mimo, że II wojna światowa przecięła ciąg historyczny tego miejsca i dzisiaj na nowo musimy odkrywać wartość tego miejsca, to czujemy szczególną opatrzność wymodloną tutaj przez wieki.

W następnym odcinku kolejne ciekawostki dotyczące naszej świątyni. Panu Zbyszkowi bardzo serdecznie dziękuję za poświęcony czas na odkrywanie tych tajemnic, wyrażam ogromny podziw dla bezmiaru wiedzy na temat tego świętego miejsca i życzę kolejnych cennych znalezisk.

 

 

Tekst i zdjęcia: Jadwiga Sieniuć

Facebook
Twitter
Pinterest
WhatsApp
Email